poniedziałek, 17 lipca 2017

Prawo Much


Uwaga: Pada tutaj, przez niektórych uważane za wulgarne, słowo „gówno” i robi to wielokrotnie. Przepraszam z góry za to niewychowane słowo, które, mimo moich usilnych próśb, jednak pada. Niniejszym również oświadczam, że słowo to oznacza inaczej „kupa”, „kał”, „stolec”, ale z pośród w.w., najlepiej pasowało do charakteru wpisu.

W pokoju lata mi mucha. To wredne stworzenie, które w przerwach od jedzenia kupy, zabawia  się kosztem człowieka. Ta konkretna, jak i jej poprzedniczki, oraz wszystkie muchy, które w moim krótkim życiu poznałem, czerpie niewyjaśnioną przyjemność ze zmuszania człowieka by robił sobie krzywdę. Lata wokół człowieka, a gdy tylko ten straci na chwile zainteresowanie paskudnym gównojadem, siada człowiekowi na człowieku zmuszając go tym samym by w owym miejscu dotknął człowieka człowiekiem. Ten w swojej głupocie, nie podejrzewając podstępu, próbuje zrobić to jak najszybciej, z nadzieją, że zabije paskudę. Chwila skupienia i … TRZASK! Mucha odleciała a podmiot ponownie sam się bije, tym razem w lewe ucho. Teraz następuje oblot muchy dookoła człowieka – Mucha zastanawia się, w co ma się on teraz uderzyć.

Wróćmy jednak do tej konkretnej muchy w moim pokoju i jej poprzedniczek. Poprzedniczek? Tak otóż ta konkretna to już piąta mucha z dzisiejszej muszej dynastii. Mówię dynastii, bo to trochę jak w królestwie, otóż, gdy zabijesz jedną muchę, jedyną na tę chwilę w pokoju, za moment pojawia się druga, następczyni tronu, która dalej jest jedyną, żywą muchą w pokoju. To tak jakby działało tutaj niewyjaśnione prawo stałości much, które głosi, że liczba żywych much w pokoju musi być stała, równa jeden (lm=const.). Po zabiciu kolejnej muchy specjalnie sprawdziłem, czy ta poprzednia rzeczywiście nie żyje, czy może tylko symulowała. Nie żyła. Zabiłem, więc następną, pojawiła się kolejna. Dynastia much trwa w najlepsze, ja zostałem czterokrotnym mordercą much, a stan much w pokoju dalej jest constans.

Odkryłem, więc prawo stałości much, dalej zwane niech będzie prawem Kapelusza. Zapewne gdyby było to coś ważnego, co dotyczyłoby człowieka w większym stopniu, może dostałbym nagrodę Nobla. Tylko, kogo obchodzą te gównojady? Zainteresowanie człowieka muchą jest największe wtedy, gdy ta zaczyna stanowczo ingerować w życie tego pierwszego. Mianowicie lata pod nosem, przeszkadza, lub siada człowiekowi na człowieku, wymuszając tym samym aktywność ruchową wyżej wymienionego, w celu zrzucenia muchy.

To trochę jak z uciekinierami ze wschodu Nikt się nimi nie przejmował, gdy umierali u siebie w kraju, lub płynąc na prowizorycznych łódkach przez morze śródziemne uciekając przed śmiercią z rąk człowieka, znajdowali częstokroć śmierć z rąk fal morza. Nikogo nie obchodzili wtedy, gdy przybywali licznie do Turcji, Grecji i Włoch. Zainteresowanie wzrasta dopiero wtedy, gdy jak te muchy, pojawiają się na naszym terenie i zwracają na siebie uwagę. Więc odpędzamy się od nich jak od much, a to przecież nie muchy, które jedzą gówno na podwórku, lecz ludzie - Homo Sapiens. Może wierzą, w co innego, mają inną kulturę, ale poza tym nie różnią się od nas bardziej niż kartka biała od beżowej. Podstawy są te same, dwie ręce, dwie nogi, głowa sztuk jeden. Z jednej strony wchodzi pokarm ludzki, zupełnie taki sam, jaki i my spożywamy. Z drugiej natomiast wychodzi pokarm dla much, taki sam, jakim i my nasze karmimy. Dlaczego więc traktujemy ludzi jak mało znaczące owady? I ile much trzeba jeszcze zabić, by nie pojawiła się kolejna?


Głowa spod Kapelusza

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz