poniedziałek, 19 marca 2018

Nie rozumiem – Niedziela bez handlu




Z uwagi na moją ostatnią sprawność ograniczoną, udałem się na czas jakiś do domu rodzinnego, do ojczyzny kochanej, do Polski. Gdzie dane mi było przeżyć wyjątkowy dzień. Bo oto 11. marca odbyła się pierwsza bez handlu niedziela. Niehandlową spotkałem akurat w stolicy dolnośląskiego, przepięknym Wrocławiu. Jakież było moje zdziwienie, gdy niedzielnym popołudniem, gdy dreptałem sobie z kościoła, moim oczom ukazała się długa, aż po chodnika kraniec, do monopolowego kolejka. Nie lepiej wcale było w żabkach na rynku czy też na stacjach benzynowych. Swoją drogą, co to za szalony pomysł, żeby czekać pół godziny w kolejce na stacji, aby zapłacić za benzynę, bo tabun ludzi kupuje hot-dogi, chipsy, żelki i wszystko inne, co nie jest paliwem. (samochodowym paliwem, coby jasność nastąpiła)